Bimbą przez Poznań

Bimbą przez Poznań

Komunikacja tramwajowa w stolicy Wielkopolski ma już ponad 140-letnią historię.

W XIX wieku coraz bardziej rozrastające się miasta stanęły przed problemem zapewnienia nie tylko swoim mieszkańcom komunikacji i transportu. Pokonanie odległości stało się wyzwaniem, trudno dla nas dziś zrozumiałym, z uwagi na dostępne współczesne środki komunikacji i transportu. Ale jeszcze 150-200 lat temu odcinek drogi w mieście, który dziś pokonujemy w kilkanaście minut tramwajem, autobusem, samochodem, wymagał zorganizowania prawdziwej wyprawy. Przykładowo jeszcze w międzywojniu rodzina Nowowiejskich, udając się latem z domu przy alei Wielkopolskiej do niewielkiego majątku wiejskiego w (jeszcze wtedy nie „na”) Piątkowie, miała przed sobą daleką podróż.

Problem stał się w Poznaniu palący w latach sześćdziesiątych, a zwłaszcza siedemdziesiątych XIX wieku, gdy postawiono nowy budynek dworca kolejowego. W owych czasach podróżny przybywający do miasta koleją musiał wynajmować powóz czy bryczkę, która zawiozłaby go do centrum miasta lub na Ostrów Tumski. Do czasu, aż pojawiły się tramwaje…

Z Anglii i USA

Zacznijmy od nazwy. Słowo „tramwaj” pochodzi z języka angielskiego. Tram to używana już około 1500 roku nazwa wagoników do transportu urobku w kopalniach węgla i dróg, po których one się poruszały. Way – to droga. Słowo „tramwaj” najczęściej na świecie określa doskonale nam znany środek komunikacji miejskiej, choć niekiedy jest to np. trolley (USA). Pierwsze tramwaje pojawiły się w 1804 roku w Anglii i służyły do przewozu węgla i rudy żelaza. Natomiast w Nowym Jorku w 1832 roku, a trzy lata później w Nowym Orleanie do transportu pasażerów używano wagoników poruszających się po szynach. Od lat sześćdziesiątych XIX wieku ten sposób podróżowania po mieście przyjął się w Europie. Najczęściej wagoniki były ciągnięte przez konie, choć próbowano napędu parowego i pneumatycznego. Natomiast pierwsza regularna linia tramwajowa z napędem elektrycznym została uruchomiona w 1891 roku w Halle. Dziś tramwaje są jednym z najpopularniejszych środków masowej komunikacji miejskiej, z równolegle funkcjonującymi liniami autobusowymi i – gdzieniegdzie – trolejbusowymi. Oczywiście, inną, bardzo szybką, formą szynowej komunikacji jest kolej podziemna, czyli metro, niezależna od ruchu ulicznego. Jest więc czym jeździć.

Na ziemiach polskich pierwsze tramwaje, czyli kolej miejską, uruchomiono we Wrocławiu (1893) i rok później we Lwowie – a potem jej rozwój był błyskawiczny. Budowa linii tramwajowej w Poznaniu była tylko kwestią czasu. Kursujące od 1871 roku (czterema liniami) omnibusy konne już nie wystarczały.

Ottonów dwóch

Wspomniane na początku problemy ze skomunikowaniem dworca kolejowego z centrum miasta doprowadziły do uruchomienia 31 lipca 1880 roku konnego tramwaju – własności spółki założonej przez berlińskich przedsiębiorców Ottona Reymera i Ottona Mascha. Pierwsza linia tramwajowa w Poznaniu wiodła z Dworca Głównego przez ul. św. Marcin, ulicę Rycerską (Ratajczaka), plac Wilhelmowski (Wolności) i ulicę Nową (Paderewskiego) do Starego Rynku. W następnych dniach przedłużono ją na Ostrów Tumski, gdzie powstała pętla pozwalająca zawrócić składom. Długość całej linii wyniosła 3400 m. Z czasem uruchomiono też boczne odgałęzienie toru tramwajowego prowadzące przez ulicę Młyńską (Mielżyńskiego) do Wielkiej, gdzie łączył się on z linią główną. Tabor składał się z 20 wagonów i 74 koni. We wrześniu 1880 roku, przy dzisiejszej ulicy Gajowej, na miejscu niegdysiejszego, pierwszego w Poznaniu dworca kolejowego zbudowano remizę, stajnie i kuźnię.

Podróż z Ostrowa Tumskiego na Dworzec Główny tramwajem konnym trwała około 20 minut. Nowy środek komunikacji cieszył się popularnością, a dodatkową atrakcją było doprzęganie koni do wagonika, który musiał pokonać stromiznę ulicy Nowej pomiędzy Starym Rynkiem i placem Wilhelmowskim.

Już od początku funkcjonowania kolei konnej zdawano sobie sprawę z nieuchronności elektryfikacji, co pozwalało zwiększyć pracę przewozową. Umowa w tej sprawie została zawarta w 1896 roku. W tym celu przy Grobli zbudowano elektrownię, w sąsiedztwie wodociągów i gazowni. W 1913 roku owa elektrownia, wciąż rozbudowywana i unowocześniana, przeszła na własność miasta. I tak od początku XX wieku kolej elektryczna zaczęła zastępować kolej konną. Stopniowo też, zwłaszcza w miarę likwidacji umocnień fortyfikacyjnych, budowano kolejne linie.

Nowy środek komunikacji cieszył się popularnością, a dodatkową atrakcją było doprzęganie koni do wagonika, który musiał pokonać stromiznę ulicy Nowej pomiędzy Starym Rynkiem i placem Wilhelmowskim

O tramwaje bardzo dbano, a przystanki tramwajowe w niczym nie przypominały dzisiejszych wiat; były to budyneczki ciekawe architektonicznie, wręcz urocze, w których można się było schronić w razie niepogody. Jeden z nich nadal można oglądać na Sołaczu. Dziś jest tam siedziba Polskiego Związku Wędkarskiego. Oczywiście zdarzały się i katastrofy, jak w niedzielę 3 listopada 1912 roku, gdy wagon tramwaju z uszkodzonymi hamulcami bezwładnie stoczył się z ulicy Nowej w stronę pomnika św. Jana Nepomucena na Starym Rynku. Kilku przechodniów zostało poszkodowanych, a dwie kobiety w wyniku odniesionych obrażeń zmarły w szpitalu.

„Pestka” sprzed wojny

Poważna modernizacja poznańskiej sieci tramwajowej nastąpiła w okresie przygotowań do Powszechnej Wystawy Krajowej w latach 1927-1929. Na samej wystawie zaprezentowano też nowy środek masowej komunikacji miejskiej: trolejbus, czyli „autobus na szelkach”, który mógł się poruszać niezależnie od torowiska. Rozbudowano też zajezdnie: dotychczasową, odziedziczoną po kolei konnej, przy ulicy Gajowej – oraz drugą, przy ulicy Marszałka Focha (Głogowskiej). Mimo problemów finansowych związanych z kryzysem gospodarczym po 1929 roku, powstawały kolejne linie tramwajowe w mieście. Dodajmy, że w tym okresie powstała niezrealizowana koncepcja szybkiego tramwaju łączącego Winiary z Luboniem. Byłaby to znakomita inwestycja, zważywszy na ogromną popularność i przydatność słynnej „Pestki”, budowanej w latach 1980-1997.

Po zakończeniu wojny, mimo silnie uszkodzonej infrastruktury podczas działań wojennych, pierwszy tramwaj wyruszył na ulice Poznania już 4 marca 1945 roku, na odcinku od ulicy M. Palacza do parku Wilsona. Najszybciej odnowiono ruch tramwajowy w mniej zniszczonej części miasta, na Jeżycach. Stopniowo, do końca listopada tego roku, tramwaje kursowały już po wszystkich głównych liniach. Pełne uruchomienie linii tramwajowych sprzed wojny nastąpiło w kwietniu 1946 roku.

Odtąd aż do dziś komunikacja tramwajowa i autobusowa przoduje w sposobach przemieszczania się mieszkańców miasta. W ciągu kilku dziesięcioleci kilkakrotnie zmieniał się tabor, powstawały nowe zajezdnie (w 1947 roku przy ulicy Madalińskiego). Poznaniacy mieli i mają swoje priorytety, jak niezawodne, a pozornie staroświeckie „helmuty”, czyli tramwaje z Düsseldorfu, które kursowały po poznańskich torach przez 22 lata. Znakomite, polskie tramwaje powstają w podpoznańskim Bolechowie.

Wciąż dzwoni

Jednak najistotniejsze dla funkcjonowania wciąż rozrastającego się miasta są nowe linie tramwajowe. W latach 1949-1950 wybudowano linię do nowo powstałego cmentarza na Junikowie. W latach 1951-1955 poprowadzono tramwaj na Rataje i Starołękę, przez nowo wybudowany most Marchlewskiego (Królowej Jadwigi). W 1959 roku tory dociągnięto na os. Warszawskie i na Zawady, a w 1964 – do pętli na Wilczaku. W latach siedemdziesiątych przedłużano linie na ulicy F. Dzierżyńskiego (28 Czerwca 1956 r.) i na Starołękę oraz na Jeżyce. W zasadzie każda większa inwestycja budowlana w mieście była połączona z doprowadzeniem linii tramwajowej i autobusowej. Kryzys minionego ustroju doprowadził do wielkich trudności gospodarczych i nastąpiło długotrwałe wstrzymanie prac nad Poznańskim Szybkim Tramwajem, który miał być w zamierzeniach swoistym metrem. Ale w końcu stycznia 1997 roku udało się tę inwestycję doprowadzić do końca, a w 2011 roku przedłużyć linię do Dworca Zachodniego. W tej chwili „Pestką” można dotrzeć do niemal każdego zakątka Poznania; jedynie na Jeżyce konieczna jest przesiadka. Później powstawały nowe pętle i linie prowadzące coraz dalej od śródmieścia.

Równocześnie też odciążano od ruchu tramwajowego zabytkowe centrum miasta. Zlikwidowano linię wiodącą przez ulicę Paderewskiego i Stary Rynek, tramwaje już nie docierają, jak prawie 150 lat temu, na Dworzec Główny. Tam przewóz został przeniesiony na autobusy i linie tramwajowe kursujące mostem Dworcowym oraz ulicą Głogowską. Czasem też przez miasto rusza bardzo popularny tramwaj turystyczny, a w zabytkowych wagonach uruchamiane są sympatyczne kawiarenki.

Dziś tradycyjna „bimba” (bo dzwoni) to wciąż najpopularniejszy środek komunikacji w Poznaniu. I tak już zostanie.

Autor: MAREK REZLER

BIEŻĄCE WYDANIE

Listopad 2024