Generał Gorzeński i jego Dobrzyca

Portret Augustyna Gorzeńskiego autorstwa Kazimierza Wojniakowskiego ze zbiorów Muzeum Narodowego w Poznaniu.

Czy znany wielkopolski zespół pałacowo-parkowy należy wiązać z wolnomularstwem?

Generał Augustyn Gorzeński, jedna z najważniejszych wielkopolskich postaci XVIII wieku, urodził się w 1742 roku. Bywał w świecie (podróżował m.in. po Włoszech i Anglii), szybko znalazł się w kręgu współpracowników króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Równocześnie dzięki protekcji żony, Aleksandry Skórzewskiej, miał oparcie w dworze berlińskim, a od 1774 roku szczycił się pruskim tytułem hrabiowskim.

Cywil czy wojskowy?

Awansował też w Polsce, zdobywał kolejne godności, wreszcie w 1788 roku został generałem lejtnantem; przyznać jednak trzeba, że wodzem wielkim nie był – więcej, z wojskiem niewiele miał wspólnego, nie był traktowany w tej dziedzinie poważnie. Nic dziwnego, w owych czasach stopień i stanowisko wojskowe można było sobie najzwyczajniej kupić.

Augustyn Gorzeński znacznie lepiej czuł się w służbie publicznej. Został adiutantem króla, szefem jego przybocznej kancelarii wojskowej, a na Sejmie Wielkim reprezentował Poznańskie. Należał do Towarzystwa Przyjaciół Konstytucji 3 Maja i chwalebnie sobie poczynał w 1794 roku. Dzięki znajomościom na dworze berlińskim po trzecim rozbiorze mógł osiąść w ukochanej Dobrzycy (w południowo-wschodniej Wielkopolsce), gdzie spędził ostatnie dwadzieścia lat swego życia.

Ten majątek odziedziczył po śmierci ojca i wkrótce przeznaczył go na realizację swej kolejnej pasji: działalności w wolnomularstwie, jako że należał do loży Bracia Zjednoczeni, od 1811 roku do Wielkiego Wschodu Narodowego. W majątku wprowadził wielkie zmiany.

Symbolika Bononii

W latach 1795-1799 zbudował pałac, zaprojektowany przez Stanisława Zawadzkiego, według tradycji postawiony na planie węgielnicy masońskiej. W środku, w scenerii stworzonej przez malowidła Antoniego i Franciszka Smuglewiczów, znalazła się bogata kolekcja dzieł sztuki.

Prawdziwą kopalnią symboliki masońskiej stał się też sąsiadujący z pałacem park, zaprojektowany z drobiazgową dokładnością, gdzie swoje znaczenie ma każda ścieżka, każda budowla z epoki. Według historyków założenie pałacowo-parkowe w Dobrzycy jest pomnikiem idei wolnomularskich. Nic więc dziwnego, że to właśnie miejsce byłoby najodpowiedniejsze dla umieszczenia muzeum polskiej masonerii. Ze zbiorami bibliotecznymi masoników w poznańskiej Bibliotece Uniwersyteckiej i do niedawna też w Ciążeniu koło Konina byłby to największy w kraju zbiór pamiątek po tym ruchu.

Augustyn Gorzeński znacznie lepiej czuł się w służbie publicznej. Został adiutantem króla, szefem jego przybocznej kancelarii wojskowej, a na Sejmie Wielkim reprezentował Poznańskie

Sam generał całym sercem zaangażował się w tworzenie swej Bononii (jak Dobrzycę nazywał w korespondencji). Zadbał o postęp agrotechniczny, unowocześnił uprawy w majątku, zakładał szkoły, w pamięci poddanych zapisał się sympatycznie: jako człowiek ofiarny, życzliwy ludziom i szlachetny, uzyskał też tytuł senatora wojewody Królestwa Polskiego. Po śmierci w 1816 roku spoczął w ukochanej Dobrzycy. Na pewno był najbardziej wyrazistym wolnomularzem owej epoki, związanym z Wielkopolską.

Tylko legenda?

Taki jest ogólny pogląd i ocena dokonań generała Gorzeńskiego. Jednak należy przypomnieć też inne fakty, by można było legendę przedstawić we właściwym świetle. Otóż w rzeczywistości twórcą tradycji masońskiej założenia pałacowo-parkowego w Dobrzycy był… hrabia Zygmunt Czarnecki (hobbysta i kolekcjoner masoników), który w latach siedemdziesiątych XIX wieku zaczął szeroko opowiadać o planach i działaniach gen. Augustyna Gorzeńskiego, a który jakoby miał zlecić Stanisławowi Zawadzkiemu opracowanie zespołu, założenia pałacowo-parkowego od początku, w całości dostosowanego do ideologii wolnomularskiej. Być może twórcy legendy chodziło o podniesienie atrakcyjności dóbr – podobnie jak gdzie indziej pojawiają się tajemnicze duchy, legendy itd. Opowieść błyskawicznie znalazła oddźwięk i szybko została podchwycona, do dziś też powszechnie funkcjonuje.

W rzeczywistości zarówno Gorzeński, jak i Zawadzki, a także obydwaj Smuglewiczowie – twórcy fresków wewnątrz pałacu – byli wolnomularzami. Położenie topograficzne pałacu w Dobrzycy wyklucza możliwość naturalnego powiększenia rozmiarów budowli, w grę wchodziło tylko dobudowanie dodatkowego skrzydła, pod kątem prostym w stosunku do części już istniejącej. Najprawdopodobniej dopiero podczas realizacji planu zorientowano się, że powstał pałac o rzucie przypominającym węgielnicę masońską, a dodanie charakterystycznego portyku łączącego obydwie części utrwaliło tę koncepcję – czemu i twórcy projektu nie byli przeciwni… O sprawie zadecydował więc przypadek, a rzekomo całkowicie masoński park był typowym parkiem okresu sentymentalizmu; w szczegółach istotnie, pasował do założeń wolnomularskich, lecz raczej nie był to zabieg celowy.

Była już pieczątka

Tak naprawdę od lat czterdziestych XVIII wieku następowało wyraźne przechodzenie masonerii z pałaców ziemskich do miast i pałaców w miastach – Dobrzyca więc, powstająca u schyłku tego stulecia, byłaby już anachronizmem.

Dodajmy, że nieodległy od Dobrzycy pałac w Śmiełowie (słynny z pobytu Adama Mickiewicza w 1830 roku), którego twórcą znów był zespół Gorzeński – Zawadzki, nie miał i nie ma nic wspólnego z wolnomularstwem. Z naciskiem trzeba też podkreślić, że nie ma żadnych dowodów na to, by w Dobrzycy albo w Śmiełowie kiedykolwiek odbywały się prace lożowe.

Położenie topograficzne pałacu w Dobrzycy wyklucza możliwość naturalnego powiększenia rozmiarów budowli, w grę wchodziło tylko dobudowanie dodatkowego skrzydła

Pałac w Dobrzycy, gdy dyrektorem Muzeum Narodowego w Poznaniu był prof. Konstanty Kalinowski, rzeczywiście miał być siedzibą Muzeum Wolnomularstwa – oddziału MNP. Dyrektor planował zgromadzenie wszelkich możliwych, a rozproszonych pamiątek wolnomularskich w kraju i powołanie centralnego muzeum o tej tematyce w Polsce. Powstała już nawet i rozpowszechniana była oddzielna pieczątka – logo muzeum. Sprawa stała się nieaktualna z chwilą wyjścia Dobrzycy spod zarządu MNP i śmierci prof. Kalinowskiego. Także nonsensowna awantura rozpętana przez środowiska zachowawcze wokół inicjatywy utworzenia tego muzeum w listopadzie 2004 roku całkowicie przekreśliła te zamierzenia.

Cyrkiel generała

Dzisiaj w dobrzyckim pałacu tematyka wolnomularska zajmuje odrębną, niezbyt dużą salę, z eksponowanymi przedmiotami związanymi z masonerią. Jednak wyraźnie widać, że sława wolnomularska, wiązana z tym zespołem pałacowo-parkowym, jakby uwierała, traktowana była bez przekonania i najchętniej by ją oderwano od atmosfery pałacu i otaczającego parku. Odpowiednio też sformułowana jest treść publikacji „Między cyrklem i węgielnicą”, towarzyszącej ekspozycji. Jednak równolegle ukazała się też książka Pawła Fijałkowskiego „Masońskie tropy w Dobrzycy”, dla odmiany silnie akcentująca związki dobrzyckiej symboliki z wolnomularstwem.

W zbiorach poznańskiego Muzeum Narodowego od 1960 roku znajduje się portret Augustyna Gorzeńskiego, namalowany w 1792 roku przez Kazimierza Wojniakowskiego – jednego z najciekawszych ówcześnie malarzy polskich związanych ze słynnym Marcelim Bacciarellim. Generał wolnomularz przedstawiony jest w mundurze wojskowym, nad planem obozu w podwarszawskiej wtedy Pradze. Nie jest to wizerunek zdecydowanego wodza, malarz sportretował intelektualistę przez życie i „układy” związanego ze środowiskiem, w którym nie najlepiej się czuł. Chyba jedynym wolnomularskim akcentem portretu jest cyrkiel trzymany przez Gorzeńskiego w lewej ręce – w tym przypadku jednak mający znaczenie bardziej planistyczne niż masońskie. Z drugiej strony trzeba przyznać, że „cyrkiel – symbol umiarkowania i rozsądku, sojuszu wiedzy z inteligencją”, bardzo pasuje do sylwetki generała z Bononii – brata lożowego i patrioty, który wciąż czeka na swego biografa.

Autor: MAREK REZLER

BIEŻĄCE WYDANIE

Kwiecień 2025