Grek o polskim sercu

Na zdjęciu Jan Konstanty Żupański

Działając z rozmachem w Poznaniu, Jan Konstanty Żupański połączył księgarnię z imponującą działalnością wydawniczą.

O urodzie i atrakcyjności miast decydują piękne miejsca, zabytki, ulice i pomniki, które pozwalają mieszkańcom mieć sentyment, a przybyszom – zapadają w pamięć. Ale o charakterze i stylu danego miasta decydują ludzie – im mocniej zróżnicowani kulturowo, tym bardziej atrakcyjni. Tak samo było w Poznaniu w ciągu setek lat istnienia miasta.

Greka problemy z greką

Pośród wielu mniejszości etnicznych w stolicy Wielkopolski swoistą enklawę stanowili Grecy. Była wśród nich rodzina Zupanos, osiadła u nas w drugiej połowie XVIII wieku; w gruncie rzeczy familia ta pochodziła z Macedonii, co w tym środowisku było istotne. Jej przedstawiciele zajmowali się handlem winem, z wyznania byli grekokatolikami. W tej rodzinie 23 czerwca 1804 roku w domu przy Starym Rynku 59 urodził się Jan Konstanty. Jednak ta data nie jest pewna, według innych źródeł były to lata 1803 lub 1806.

Młody człowiek, już ze spolonizowanym nazwiskiem Żupański, w latach 1818-1826 uczęszczał do Gimnazjum św. Marii Magdaleny w Poznaniu, gdzie miał problemy z… klasyczną greką, której tam nauczano. Następnie podjął studia prawnicze na Uniwersytecie Berlińskim (1826-1830). Od razu dał się poznać jako humanista: do 1835 roku pracował w charakterze aplikanta przy Wyższym Sądzie Krajowym w Berlinie, ale jednocześnie udzielał się jako publicysta i tłumacz.

Płacił zaliczki

Ostatecznie jednak w 1835 r. wrócił na stałe do Poznania, aby przejąć majątek po śmierci ojca. Początkowo zajmował się tłumaczeniem z języka niemieckiego dzieł ekonomicznych. W końcu jednak zmienił główny kierunek swego działania. Ponieważ odziedziczył po ojcu znaczny kapitał, w 1839 roku w domu przy Starym Rynku 8 otworzył księgarnię nakładową. Wkrótce też rozwinął działalność wydawniczą. W 1842 r. uruchomił wypożyczalnię książek polskich i francuskich oraz dział antykwaryczny.

Trzeba przyznać, że Jan Konstanty Żupański rozpoczął przedsięwzięcie z rozmachem. Jak to zwykle w tej branży bywa, połączył księgarnię z imponującą działalnością wydawniczą, choć bez własnej drukarni. Zamawiał teksty u autorów, otrzymane materiały publikował w starannej szacie graficznej, a potem zajmował się ich kolportażem. Nowością w tej pracy było zachęcanie autorów do pisania, a nawet wypłacanie im zaliczki, co w owych czasach było ewenementem.

Równocześnie przemycał lub potajemnie drukował emigracyjne broszury polityczne lub gazety, głównie ugrupowania demokratycznego. Ryzykował wiele, ale nigdy nie poniósł konsekwencji prawnych, w czym niewątpliwie pomogło mu prawnicze wykształcenie.

Wydawca polskich dzieł

Pojawia się pytanie, jak Żupański sobie radził, prowadząc bardzo niepewną i ryzykowną politykę wydawniczą? Pieniądze zdobywał, publikując literaturą dewocyjną i popularną, co przynosiło dochody wystarczające na prowadzenie działalności wydawniczej.

Zakres tematyczny wydawanych książek i broszur był bardzo szeroki. Przede wszystkim bardzo pomagał poetom polskim, którzy dopiero wtedy wchodzili do panteonu literatury, m.in. Teofilowi Lenartowiczowi, Adamowi Mickiewiczowi, Wincentemu Polowi i Antoniemu Malczewskiemu, a w 1853 roku rozpoczął czterdziestotomową edycję dzieł Joachima Lelewela. Z oficyny Żupańskiego wyszły m.in. teksty Jędrzeja Kitowicza, Hugona Kołłątaja i Józefa Wybickiego. Tam ukazała się pięciotomowa historia powstania listopadowego Stanisława Barzykowskiego, cykl pamiętników XVIII wieku, pięć kolejnych wydań „Nauki poezji” Hipolita Cegielskiego, pięciotomowa edycja pism Maurycego Mochnackiego, prace Joachima Lelewela, Józefa Ignacego Kraszewskiego, Kazimierza Jarochowskiego, pisma generała Franciszka Morawskiego.

Ale nie unikał Żupański też wydawania klasyki światowej, m.in. „Boskiej komedii” Dantego. Dziś przyjmuje się, po ustaleniu dokładnego zestawienia publikacji J.K. Żupańskiego, że z jego oficyny w latach 1839-1884 wyszło około 600 tytułów w około 700 tomach.

Nie był obojętny

Tak szeroko zaplanowana działalność wydawnicza wymagała też osobistej mobilności. Jan Konstanty Żupański podróżował w sprawach służbowych do Paryża i Brukseli, gdzie nawiązywał kontakty z polskimi emigrantami, którzy przekazywali mu swoje teksty do druku.

Zamawiał teksty u autorów, otrzymane materiały publikował w starannej szacie graficznej, a potem zajmował się ich kolportażem. Nowością w tej pracy było zachęcanie autorów do pisania, a nawet wypłacanie im zaliczki, co w owych czasach było ewenementem

Kontakty z autorami, odpowiedni dobór tematyczny publikowanych książek i broszur zbliżyły Żupańskiego do środowisk intelektualnych i naukowych Wielkiego Księstwa Poznańskiego i Prowincji Poznańskiej. Pan Jan Konstanty współpracował z Towarzystwem Naukowej Pomocy dla Młodzieży Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Był też jednym z inicjatorów powołania w 1857 roku Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk oraz Towarzystwa Czytelni Ludowych. Naturalną koleją rzeczy należał też do Kasyna Polskiego w Bazarze i był członkiem Towarzystwa Przemysłowego Polskiego.

Nie był obojętny na bieżące wydarzenia w regionie i całym sercem angażował się w polską sprawę narodową, choć z oczywistych względów musiał się poruszać ostrożnie. A jednak w czasie burzliwych wiosennych dni 1848 roku znalazł się w szeregach polskiej Gwardii Narodowej w Poznaniu.

Twarz Mickiewicza

Była to postać bardzo charakterystyczna, także fizycznie, i powszechnie lubiana.

Wyraziście, lecz z sentymentem opisał pana Jana Konstantego Marceli Motty w „Przechadzkach po mieście”: „Niewielkiego wzrostu, krzepki i zwinny, twarz miał ładną i miłą […] przypominającą bardzo twarz Mickiewicza z poznańskiego posągu Oleszczyńskiego, z czego, między nami mówiąc, bardzo był zadowolony. Uprzedzającej grzeczności dla każdego […] pogodnego przy tym usposobienia, rozmowny, biorąc żywy udział we wszystkim, witał z daleka miłym uśmiechem znajomych na ulicach i chwytał ich chętnie, wypytując lub rozpowiadając. Nie tylko w kołach polskich lubiano go powszechnie, lecz i między Niemcami i Żydami miał wielu życzliwych, chociaż do ostatnich z zasady po polsku zawsze przemawiał. Mimo różnicy religii, której wiernym pozostał raczej z tradycji familijnej, aniżeli z przekonania, patriotą był szczerym i nieposzlakowanym. […] Sprowadzał, ilekroć potrzeby religijne wymagały, popów rosyjskich nie z Kalisza lecz z Lipska, narodowości greckiej. […] gdy skręcam na ulicę Wilhelmowską [Aleje Marcinkowskiego] patrząc przed sobą, myślę, iż mi się lada chwilę pojawi, wędrując żwawo z poczty, jak to czynił dwa razy co dzień”.

Wizerunek ten w pełni zgadza się z portretem Żupańskiego, pędzla Tytusa Maleszewskiego, znajdującym się w zbiorach poznańskiego Muzeum Narodowego.

Firma nie przetrwała

Jan Konstanty Żupański zmarł w Poznaniu 30 grudnia 1883 roku. Początkowo pochowany na cmentarzu greckim obok nekropolii św. Marcina przy ulicy Towarowej, spoczywa dziś na Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan na Wzgórzu św. Wojciecha. Pogrzeb tej niezwykle lubianej i szanowanej postaci stał się manifestacją narodową, a w kondukcie podążali główni przedstawiciele polskiego ruchu narodowego w Wielkopolsce, m.in. August Cieszkowski, Władysław Bentkowski, Kazimierz Kantak, Wawrzyniec Engeström, Marceli Motty, Kazimierz Jarochowski i Stefan Cegielski.

Niestety, firma Jana Konstantego Żupańskiego nie przetrwała długo po odejściu założyciela. Księgarnię prowadziła żona Katarzyna, która w 1886 roku przekazała firmę synowi Stefanowi. W następnym roku księgarnia Żupańskiego w dotychczasowej formie już nie istniała. Ostatecznie nabył ją i przeniósł do Pałacu Działyńskich Zygmunt Celichowski. Po jego śmierci w 1923 roku spadkobiercy ostatecznie ją zlikwidowali. O kontynuowaniu po śmierci założyciela działalności wydawniczej oczywiście nie było już mowy.

W Poznaniu od 1955 roku przy Starym Rynku działał antykwariat książkowy, przeniesiony później na ulicę I.J. Paderewskiego. Od 1983 roku patronem księgarni jest Jan K. Żupański, a przy wejściu jest stosowna tablica pamiątkowa, autorstwa Józefa Kopczyńskiego. Kilkanaście lat później, nakładem tej firmy ukazała się, jak dotąd najpełniejsza, monografia patrona, pióra Mirosława Focia i Moniki Romanowskiej. Na poznańskiej Wildzie jedna z ulic nosi imię zasłużonego księgarza i wydawcy.

Autor: MAREK REZLER

BIEŻĄCE WYDANIE

Listopad 2024