Gdzie w Poznaniu wypoczywano

Na zdjęciu staw w parku na poznańskim Sołaczu.

Ogródki rozrywkowe, łazienki rzeczne, łódki na stawie, rejsy parostatkiem – to niektóre z dawnych atrakcji stolicy Wielkopolski.

Wypoczynek to jedna z najważniejszych części naszego życia. Każdy z nas ma własne upodobania dotyczące sposobu relaksowania, a chyba najważniejszym jest potrzeba i chęć oderwania się od codziennych obowiązków – fizycznie i psychicznie. Motywacja jest niezależna od epoki i miejsca; różnice polegały i nadal polegają na okolicznościach czasu, obowiązujących obyczajach i możliwościach. To, jak wypoczywamy, zależy przede wszystkim od naszego charakteru, upodobań, czasu i zasobności kiesy. Wypoczywali już starożytni Grecy, Rzymianie – często w interesujących miejscach i okolicznościach.

W Poznaniu już od średniowiecza starano się relaksować w miarę swoich możliwości i potrzeb. Najczęściej jednak (co występuje i dzisiaj) głównym celem wypoczynku była chęć opuszczenia miejsca codziennego mieszkania i pracy, wyjazd poza miasto, nierzadko na łono przyrody, do lasu lub parku i nad wodę. A tych w okolicach stolicy regionu nigdy nie brakowało. Może poza wodą, która aż nadto często była utrapieniem Poznania.

Dębina z gajem i ogródkami

Dość powszechną formą wypoczynku, relaksu była i jest wizyta w kawiarni czy restauracji z ogródkiem. Kiedyś były to specjalne ogródki gastronomiczne, z estradą, na której artyści prezentowali swój talent – tak zwane ogródki rozrywkowe. W Poznaniu zaczęły one powstawać od końca XVIII wieku.

Już na początku XIX wieku w miejscu dzisiejszej Dębiny powstał publiczny park leśny, zwany Gajem Ludwiki – od imienia księżny Ludwiki Radziwiłłowej, żony namiestnika Wielkiego Księstwa Poznańskiego. W 1820 roku wytyczono w Poznaniu Drogę Dębińską, która bardzo szybko stała się ulubioną trasą spacerową mieszkańców miasta. Wzdłuż tej trasy zaczęły powstawać kawiarnie i ogródki rozrywkowe, z których najsłynniejszy był „San Domingo”, choć jego nazwa nie miała nic wspólnego z wyspą na Morzu Karaibskim, lecz upamiętniała św. Dominika, patrona swojego właściciela, mistrza kominiarskiego. W latach trzydziestych XIX wieku powstała tam „Columbia”, odwiedzana chętnie przez miłośników  gry w krykieta. Ze względu na sporą powierzchnię lokalu i otaczającego terenu, odbywały się tam często zjazdy, zabawy i pokazy sportowe. W pobliżu były też „Nowa Syberia” i „Nowa Ameryka”.

Od 1840 roku okolice Drogi Dębińskiej były terenem wyścigów konnych, które nieregularnie, ale z wielką pompą organizowano aż do 1914 roku, gdy zawody zaczęto urządzać na Woli.

Przez wiele lat imprezy odbywały się też w lasku dębińskim, gdzie spacerowano i można było popływać łódką po stawie. Tam też organizowano zawody sportowe w różnych dyscyplinach, a Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” prowadziło ćwiczenia i organizowało pokazy.

Działo się w łazienkach

Szczególną atrakcją Poznania były łazienki rzeczne, otwarte w 1895 roku przy Bociance, nad Wartą, a w 1924 roku zbudowano nowe łazienki, pomiędzy ulicą Jordana i przedłużeniem ulicy św. Jerzego. Była to już poważna inwestycja, z budynkiem administracyjnym, kasami, szatniami i restauracją. Wiele się tam działo, gdyż plaża była podzielona na część męską i żeńską, przedzieloną drewnianym płotem, regularnie… rozbieranym przez młodzież. Nieopodal, w latach 1927-1927, zbudowano miejski dzieciniec „Pod Słońcem”, z jadalnią, bawialnią, łaźnią z natryskami i sztuczną sadzawką. Tam też stanęła rzeźba „Macierzyństwo” Edwarda Haupta. Do tych atrakcji, mimo że dostępnych tylko za opłatą, stały przed kasami długie kolejki. Uważano, że zaproponowane tam formy wypoczynku i atrakcje świadczyły o dobrym guście i poziomie. Nie przeszkadzało to jednak mniej zasobnym poznaniakom korzystać z niestrzeżonych i dzikich kąpielisk, m.in. nad Cybiną, w pobliżu Zawad.

Szczególną atrakcją Poznania były łazienki rzeczne, otwarte w 1895 roku przy Bociance, nad Wartą, a w 1924 roku zbudowano nowe łazienki, pomiędzy ulicą Jordana i przedłużeniem ulicy św. Jerzego

W sumie kompleksy rozrywkowe przy Drodze Dębińskiej służyły miastu przez ponad sto lat; dziś o tych czasach przypominają umieszczone tam obiekty sportowe. Znacznym ciosem dla możliwości wypoczynku nad brzegiem Warty było zasypanie starego koryta rzeki.

Sołacz (nie) dla każdego

Oddzielnym ośrodkiem wypoczynku dla mieszkańców Poznania był Sołacz, pod koniec XIX wieku wyodrębniony jako dzielnica willowa zaprojektowana przez słynnego Josepha Stübbena i włączona w granice Poznania. Nie każdy mieszkaniec miasta mógł tam się osiedlić, a o takiej możliwości decydowały najczęściej zawód (przeważali urzędnicy) i pozycja społeczna mieszkańca. Szybko jednak nowa dzielnica, ze wspaniałą Aleją Wielkopolską, stała się jedną z ulubionych tras spacerowych.

Wielką atrakcją stał się staw i zbudowana przy nim restauracja. Poznaniacy, którzy zamierzali się „sołaczyć”, mogli posilić się i popływać po stawie łódkami. Na obszernej łące organizowano starannie przygotowane kiermasze sołackie, połączone z licznymi atrakcjami i grami itd. Była też tam karuzela, organizowano koncerty i dansingi. W pobliżu udostępniano do zwiedzania ogrody uniwersyteckie i parki. W międzywojniu na Sołaczu tętniło życie społeczne i towarzyskie.

Parostatkiem w piękny rejs

W 1936 roku powstała w pobliżu, na Niestachowie, publiczna pływalnia, zaprojektowana przez Mariana Spychalskiego, młodego, lecz bardzo utalentowanego architekta, który pozostawił ślady swej aktywności twórczej w sylwecie Poznania (niestety, w czasie II wojny światowej i potem zasłynął przede wszystkim jako wojskowy i działacz polityczny). Sołacka pływalnia była ważną inwestycją miejską, zasilaną przez spiętrzoną wodę z Bogdanki. Aż do wybuchu wojny w 1939 roku było to szczególnie lubiane miejsce wypoczynku Wielkopolan; z czasem miał tam powstać bogato zaprojektowany park sportowy. Niestety, po wojnie przeprojektowano przebiegające w pobliżu trasy ruchu. Pływalnia została zamknięta, a o dawnej świetności tego miejsca smętnie przypominają tylko pojedyncze zachowane obiekty i wieża skoków.

Bardzo ważnym ośrodkiem wypoczynku było Puszczykowo, dokąd z dawnego Dworca Cesarskiego wyruszały pociągi pełne mieszkańców Poznania spragnionych relaksu poza miastem

Bardzo ważnym ośrodkiem wypoczynku było Puszczykowo, dokąd z dawnego Dworca Cesarskiego wyruszały pociągi pełne mieszkańców Poznania spragnionych relaksu poza miastem – choć powodzenie tych wypadów zależało od pogody. Letnicy jeździli tam zarówno koleją, autobusami, jak i specjalnie zorganizowanymi parowcami. Oczywiście na miejscu czekały specjalne atrakcje, ku satysfakcji miejscowych restauratorów i właścicieli ogródków kawiarnianych.

Malta i Rusałka

W czasie okupacji hitlerowskiej nie było możliwości ani nastroju sprzyjającego wypoczynkowi, choć starano się wyjeżdżać poza miasto, zwłaszcza nad wodę i do lasu. Po drugiej wojnie światowej zmieniły się główne miejsca wypoczynku mieszkańców Poznania. Bardzo popularne stało się jezioro Rusałka, często wybierano się też do Kiekrza i nadal jest to jedno z ulubionych miejsc pozamiejskich wypadów poznaniaków.

Od lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku Poznań ma nowy ośrodek sportowo-rekreacyjny, choć funkcjonujący odmiennie niż działające w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Chodzi o Jezioro Maltańskie i okolice, które szybko stały się jednym ze szczególnie atrakcyjnych miejsc wyjazdów, spacerów, a wraz z otwarciem nowego Ogrodu Zoologicznego, z kursującą tam kolejką dziecięcą na stałe wpisały się w sylwetkę miasta. Od dziesięcioleci poznaniacy lubią wypoczywać w parku na Cytadeli, gdzie można pospacerować, zjeść posiłek i zwiedzić miejscowe muzea. Od pewnego też czasu powrócił zwyczaj (choć niezbyt częsty) odpoczywania na trawnikach miejskich w parkach.

Autor: MAREK REZLER

BIEŻĄCE WYDANIE

Sierpień 2025