Poznańska Unter den Linden
Aleje Marcinkowskiego – jak przez lata zmieniała się ich nazwa i przeznaczenie stojących tu gmachów?
Aleje Karola Marcinkowskiego zna każdy mieszkaniec Poznania. To charakterystyczna aleja na osi północ – południe, łącząca ulicę Solną z ul. Święty Marcin, dwukrotnie trochę załamana na wysokości ulic Paderewskiego i 23 Lutego, lekko pochylona ku północy. Powstała w końcu XVIII wieku i często w literaturze kojarzona jest ze słynną aleją Unter den Linden (Pod Lipami) w Berlinie. Trochę na wyrost, gdyż pierwowzór liczy sobie 1,5 kilometra długości, a jej odpowiednik w Poznaniu zaledwie 650 metrów. Ale robi wrażenie, choć w okresie powstawania było ono znacznie większe, niż dziś, co jest w pełni zrozumiałe. Zwłaszcza na odcinku od ulicy Paderewskiego do Solnej, gdzie są dwie jezdnie oraz aleja spacerowa pośrodku, wysadzona dwoma szpalerami drzew. Tu jest po prostu ładnie.
Król czy cesarz?
Autorem koncepcji zarówno alei, jak i przylegającego do nich placu był David Gilly, autor podobnych planów m.in. w Brunszwiku i Poczdamie. Sam pomysł realizowano w latach 1794-1798 (korzystając z już wcześniej tu istniejącego traktu komunikacyjnego), licząc się z rozbudową miasta w kierunku zachodnim, początkowo bez większych planów urbanistycznych, których wdrażanie rozpoczęto dopiero po wielkim pożarze Poznania 15 kwietnia 1803 roku. Ogromne zniszczenia umożliwiły realizację nowych koncepcji rozwoju miasta, których szczyt przypadł na lata dwudzieste XIX wieku. Początkowo zakładano utworzenie z Poznania miasta-ogrodu. Niestety, z chwilą rozpoczęcia budowy twierdzy poznańskiej po 1829 roku wiele z tych planów zostało jednak wstrzymanych – ale to, co już wykonano, stanowiło trwały ślad w wyglądzie miasta.
Zacznijmy od nazwy. Aleja Wilhemowska (Wilhelmstrasse – podobnie, jak pobliski plac Wilhelmowski) od 1804 roku miała upamiętniać osobę króla Fryderyka Wilhelma III. W latach 1807-1815 jej patronem był cesarz Napoleon – potem była to znów Wilhelmstrasse. Już w 1919 roku, po odzyskaniu niepodległości, alei nadano imię Karola Marcinkowskiego. Z chwilą zajęcia Poznania przez wojska niemieckie w 1939 roku przywrócono, na kolejnych pięć lat, pierwotną nazwę ulicy.
20 plag za karę
Najbardziej charakterystycznym akcentem tej ulicy jest układ podwójnego ciągu komunikacyjnego, przedzielonego aleją spacerową ze szpalerami drzew po obydwu stronach. Były to rzędy topoli piramidalnych i kasztanowców – przez jakiś czas odgrodzonych od części spacerowej drewnianym płotkiem. Ale i tak zdarzały się przypadki wandalizmu, z którymi walczono w rozmaity sposób. Przykładowo, już w 1797 roku zaszła potrzeba interwencji, gdy 30 czerwca osiemnastoletni pomocnik introligatora, niejaki Bączek, uszkodził 16 nowo posadzonych drzewek. Został osadzony w areszcie, przez dwa dni z rzędu w miejscu przestępstwa musiał odebrać 20 plag, a następnie przez godzinę stał z tablicą informującą o dokonanym czynie. Gatunki drzew i kolejność ich nasadzenia zmieniały się w miarę upływu lat.
Niektórych budynków, które stały przy alei sto pięćdziesiąt czy dwieście lat temu, już nie ma. Wiadomo jednak, co tam było kiedyś. A były miejsca, które wiele znaczyły w dziejach Poznania. Nie zobaczymy na przykład budki meteorologicznej ufundowanej przez kupca Gustawa Kronthala i pijalni wód mineralnych. Atrakcyjność miejsca wabiła też innych „inwestorów”, ale też władze miasta uważały na rodzaj inicjatyw tam podejmowanych.
Od salonu do poczty
Od strony „merytorycznej” aleje można podzielić na trzy odcinki, zaznaczone lekkimi skrętami ulicy. Zaczynając od północy, między ulicami Solną i 23 Lutego, był Dom Królowej Jadwigi – najpierw hotel, a potem teatr, w którym występowali m.in. Kajetan Kopczyński, Władysław Bracki, Maria Kucnerowa i Antonina Podgórska. W kolejnym domu-kamienicy znajdowało się mieszkanie Marii Paruszewskiej, poetki i publicystki, której salon artystyczny był jedną z wizytówek Poznania sprzed ponad stu lat. Ze szczególną estymą gospodyni traktowała muzyków – stąd wizyty w salonie m.in. Feliksa Nowowiejskiego, Ireny Dubiskiej, Ignacego Friedmana, Ludomira Różyckiego, Bronisława Hubermana, Bolesława Wallek-Walewskiego, Henryka Opieńskiego, Ady Sari i Raula Koczalskiego. Brama tego domu opatrzona jest stosowną tablicą. Dodajmy, że tablica po drugiej stronie bramy informuje, że w latach 1920-1922 w tym samym domu mieszkał Roman Dmowski.
Po drugiej stronie ulicy, w budynku, gdzie dziś mamy posterunek policji, była siedziba Pruskiego Urzędu Celnego, potem Głównego Urzędu Celnego oraz Urzędu Akcyz i Monopoli, co przypomina charakterystyczny orzeł u szczytu fasady.
Potem mamy mocny akcent: pomnik Karola Marcinkowskiego (z błędnym opisem, jakoby był twórcą pracy organicznej) i początek następnego odcinka: od dzisiejszej ulicy 23 Lutego do placu Wolności. Najpierw budynek pocztowy – początkowo neorenesansowy z lat 1873-1881, przebudowany w latach 1935-1936 przez Adam Ballenstaedta, a zmieniony formą po II wojnie światowej. Warto wiedzieć, że była to poczta centralna w mieście, często korzystał z niej Zygmunt Krasiński, odbierając pocztę od Delfiny Potockiej, i jadąc do podpoznańskiej Wierzenicy.
Biblioteka i muzeum
Ulokowany po drugiej stronie alei charakterystyczny budynek Uniwersytetu Artystycznego to wcześniej siedziba Ziemstwa Kredytowego (starej landszafty). Obiekt postawiony był w stylu rundbogenstil, z lat 1837-1838. Dalej jest ciąg kamienic, wśród nich charakterystyczna z rzeźbami symbolizującymi przemysł, handel, rzemiosło i rybołówstwo – niegdyś siedziba m.in. loży masońskiej Kosmos Loge, zrzeszającej głównie zamożnych Żydów. Dalej był budynek będący niewykorzystanym przez Edwarda Raczyńskiego skrzydłem biblioteki, w którym początkowo zamierzano umieścić zbiory Atanazego Raczyńskiego. Była tam niegdyś siedziba m.in. redakcji „Gońca Wielkopolskiego” i Narodowego Uniwersytetu Robotniczego, Dziś stoi tam nowe skrzydło Biblioteki Raczyńskich.
Po przeciwnej stronie, kiedyś raczej mało reprezentacyjnej, mamy Wojewódzkie Centrum Telekomunikacyjne. Ale niegdyś najważniejszy był tu niepozorny, ale solidnie postawiony budynek Dowództwa V Korpusu Armijnego w Poznaniu. W końcu XIX wieku wojsko przeniosło się do nowej siedziby przy ulicy Solnej, a w 1903 roku w dawnym miejscu stanął potężny gmach Muzeum Fryderykowskiego (na cześć cesarza Fryderyka III) – czyli „stary” gmach Muzeum Narodowego, według projektu Karla Hinckeldeyna. Od 2001 roku towarzyszy mu zupełnie inny stylem nowy gmach muzeum.
Dziś nie zobaczymy już stojących kiedyś tutaj budki meteorologicznej i pijalni wód mineralnych
Po drugiej stronie ulicy I.J. Paderewskiego wyróżnia się wybudowane przy Alei Marcinkowskiego nowe skrzydło hotelu Bazar, zaprojektowane w końcu XIX wieku przez Rogera Sławskiego, na miejscu zburzonej kamienicy Łąckich. Tak silnie zrośnięte z tradycją i w świadomości poznaniaków, że nawet dziś nie wszyscy mieszkańcy Poznania wiedzą, że właściwy Bazar jest od strony ulicy Paderewskiego. Zaraz obok jest budynek Narodowego Banku Polskiego – dawniej Banku Królestwa Pruskiego z 1912 r., następnie Banku Rzeszy Niemieckiej, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości – Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej i wreszcie od 1924 roku Banku Polskiego Spółka Akcyjna. Na narożniku alei i ul. Podgórnej stał niegdyś gmach hotelu Francuskiego, zaprojektowany przez Rogera Sławskiego. Cieszył się dość ponurą sławą, jako że wielu gości zakończyło tam swój żywot samobójstwem.
Aleja pomników
Narożnik alei i placu Wolności zajmuje wielka kamienica Drukarni i Księgarni św. Wojciecha, kolejna to hotel Rzymski i wreszcie szczególnie bliska molom książkowym kamienica z położoną na parterze księgarnią Jedynka – otwartą 12 kwietnia 1945 r., pierwszą po zakończeniu wojny, prowadzoną przez Juliana Stefańskiego.
Bardzo efektowny jest sąsiedni Pałac Anderschów z 1856 roku – dawna redakcja „Nowego Kuriera”, organu chrześcijańskiej demokracji. Oprócz tego w budynku księgarnię prowadził Jarosław Leitgeber, członek honorowy Związku Księgarzy Polskich, nestor poznańskiego księgarstwa.
Dawniej Aleje Marcinkowskiego były zamknięte kamienicą, która została rozebrana u schyłku okresu PRL. Zamierzano poprowadzić tędy Trasę Piekary – nigdy niezrealizowaną. Zrujnowano tę część miasta, zburzono szereg kamienic, postawiono tu najpierw nie najurodziwszą szklaną galerię handlową, a obecnie jest tam Galeria MM. Na jej miejscu dawniej stała zasłużona niemiecka drukarnia Deckera, w której zatrzymywał się Ernest Teodor Amadeusz Hoffmann, pisarz, a także przez pewien czas urzędnik miejski.
Tak reprezentacyjna aleja, najpierw Wilhelmowska, a później Marcinkowskiego, musiała być ozdobiona pomnikami. Był tam monument Wilhelma I, naprzeciwko Muzeum Fryderykowskiego – pomnik cesarza Fryderyka III, a u wylotu ulicy Podgórnej do alei – pomnik Higiei (czyli Konstancji Raczyńskiej), po wojnie przeniesiony przed gmach biblioteki hrabiego Edwarda. Wcześniej była tam (i jest nadal) również studzienka Kronthala (de facto Hugona Lederera), z delfinami. Do podjęcia refleksji zaś zachęcają stosunkowo niedawne, zupełnie inne stylistycznie od wcześniejszych dzieł, pomniki: Golema, zaprojektowany przez kontrowersyjnego rzeźbiarza czeskiego Davida Černego i ruchoma stela Heinza Macka, przez niektórych nazywana… pomnikiem złomiarzy.
Autor: MAREK REZLER