W Warszawie klękać nie będę
Z marszałkiem Markiem Woźniakiem rozmawia Artur Boiński
U progu 2022 roku życzył pan Wielkopolanom m.in. „poczucia bezpieczeństwa, niskiej inflacji, niezależnych i sprawnych sądów, wolnych od nachalnej propagandy mediów i silnych samorządów”. Przewrotnie zapytam, co się najbardziej nie spełniło?
– Rzeczywiście, trudno na tej liście znaleźć coś, co by się spełniło… Negatywne procesy konsekwentnie postępują, a życzenia pozostają jak najbardziej aktualne.
Trawestując Sienkiewicza, można powiedzieć, że 2022 „był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia”. Wchodziliśmy w niego jeszcze pełni obaw związanych z panującą pandemią, która nagle, z dnia na dzień, odeszła w niepamięć, zastąpiona wszystkim tym, co bezpośrednio i pośrednio wiązało się z agresją Rosji na Ukrainę. Dotknęła nas wyjątkowo wysoka inflacja, nastąpił wzrost cen, zwłaszcza energii. Co, z punktu widzenia samorządu województwa, było największym wyzwaniem?
– Oczywiście, towarzyszyły nam, jak wszystkim, obawy o to, co się wydarzy na świecie. Ukraina, dzięki swojej postawie i pomocy tych, którzy ją wspierają, „kupiła” nam czas, byśmy wszyscy przestawili sposób myślenia i przygotowali się do ewentualnych przyszłych zagrożeń. Paradoksalnie ten rok dla samorządu województwa był jednak całkiem dobry. W dużej mierze odtworzyliśmy przedpandemiczny stan naszych aktywności na forum regionalnym i zewnętrznym. Z takich spektakularnych wydarzeń wymieniłbym zorganizowane przez nas w Poznaniu Forum Technologii Wodorowych „H2POLAND”, na które swoje specjalne przesłanie przygotowała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Ważne było wsparcie udzielone przez nas ukraińskim przyjaciołom z obwodu charkowskiego w ich aktywności europejskiej, zarówno podczas wizyty studyjnej w Rzeszowie, jak i w trakcie pobytu w Brukseli, zwieńczonego wystąpieniem na forum Komitetu Regionów, a także w zakresie umożliwienia im kontaktów z naszymi partnerami z Niemiec i Francji.
Jest pan zadowolony z odzewu, z jakim spotkały się nasze apele o pomoc Ukrainie ze strony europejskich samorządów?
– Uczciwie mówiąc, liczyłem na więcej, wnioskując po deklarowanym werbalnie entuzjazmie. W części, na przykład ze strony niemieckich partnerów, te deklaracje zostały zrealizowane, ale część krajów może i miała dobre intencje, jednak nie stworzyła odpowiednich warunków zachęcających Ukraińców do skorzystania np. z pobytu w tych państwach. Na forum Komitetu Regionów zostało zauważone nasze zaangażowanie związane z przyjęciem w Wielkopolsce 80 dzieci z obwodu charkowskiego. Mam nadzieję, że stanie się to wzorcem do naśladowania dla europejskich samorządów i jeszcze zaowocuje konkretnymi inicjatywami z ich strony.
Miniony rok to oddanie do użytku zbudowanego przez samorząd województwa szpitala dziecięcego. To był najbardziej satysfakcjonujący moment tych dwunastu miesięcy?
– Oczywiście, doprowadzenie do końca tej inwestycji, pomimo pogarszającej się sytuacji na rynku budowlanym, było niewątpliwie naszym sukcesem. Trzeba przy tym pamiętać, że postawienie budynku – na co mieliśmy wpływ – to jedno, a funkcjonowanie szpitala, przy brakach kadrowych i problemach z odpowiednim finansowaniem tej działalności przez NFZ – to drugie.
Tych ważnych przedsięwzięć z naszym udziałem było w minionym roku jednak znacznie więcej! Chciałbym podkreślić oddanie pawilonu onkologii dziecięcej w Szpitalu Klinicznym im. Karola Jonschera przy ul. Szpitalnej w Poznaniu, co znacznie poprawiło warunki pobytu w placówce małych pacjentów i towarzyszących im opiekunów. Przekazaliśmy na ten cel środki unijne, co wymagało od nas niestandardowej procedury i specjalnych uzgodnień z Komisją Europejską. Jestem też bardzo zadowolony z zakończonych inwestycji w sferze kultury: renowacji pałacu w Lewkowie i pierwszych dwóch etapów budowy Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy. Myślę, że dobrze zainwestowanymi pieniędzmi okażą się też dotacje unijne przekazywane przez nas uczelniom. Wymieniłbym tu całą serię innowacyjnych przedsięwzięć Politechniki Poznańskiej dotyczących kampusu na lotnisku w Kąkolewie, a także inwestycje Uniwersytetu Medycznego i Uniwersytetu Artystycznego. Trzeba zauważyć duże wsparcie infrastruktury szpitali klinicznych związane z sytuacją pandemiczną oraz ciągły rozwój Wielkopolskiego Centrum Onkologii.
2022 rok to także ogłoszenie pana pomysłu dotyczącego zamiany z miastem Poznań instytucji kultury i przejęciem przez województwo roli inwestora w budowie Muzeum Powstania Wielkopolskiego. Procedury związane z zamianą dokonały się z końcem roku, jednocześnie ze strony polityków PiS usłyszał pan słowa ponaglające do szybszego działania…
– Muszę powiedzieć, że jestem mocno rozczarowany postawą wielkopolskich przedstawicieli Zjednoczonej Prawicy, prezentujących bardzo nieuczciwe podejście do tematu budowy muzeum. Byli doskonale zorientowani, jakie są podejmowane działania, jaki jest ich horyzont czasowy, podjęcia jakich uchwał przez sejmik i radę miasta to wymaga, jakie prace dotyczące przekazania majątku muszą zostać wykonane; wiedzieli, że optymalnym momentem na przekazanie sobie instytucji przez samorządy jest zakończenie roku budżetowego. Nieuczciwe z ich strony było serwowanie opinii publicznej, że są jakieś wahania co do wspomnianej zamiany albo że minister kultury czeka na ruch z naszej strony. Tymczasem to województwo czeka na potwierdzenie woli współfinansowania inwestycji przez ministerstwo, bo wysłaliśmy już niemal rok temu oficjalne pismo w tej sprawie i do dziś nie dostaliśmy odpowiedzi. Czuję się osobiście dotknięty tym fałszywym przekazem.
Pan ma obawy, że może być jakiś problem z pieniędzmi obiecanymi na muzeum przez ministra kultury?
– Wydaje się, że to jest wręcz wpisane w obowiązki rządu, żeby wspierać taką inwestycję, zwłaszcza wobec jednogłośnego ustanowienia przez parlament 27 grudnia narodowym świętem. Wyraźnie jednak chcę powiedzieć, że ja – mówiąc językiem PiS-u – nie będę „klękał na warszawskich dywanach”, żeby dostać te pieniądze. Jeśli nie będzie woli wsparcia rządowego, to jesteśmy zdeterminowani, żeby i bez niego spróbować sobie poradzić z budową muzeum. Oczywiście, będę prosił o to wsparcie, ale w granicach pewnej godności, a nie według schematów zakładających nadzwyczajne zabiegi, przesadną pokorę i wielką wdzięczność.
Nie będę „klękał na warszawskich dywanach”, żeby dostać te pieniądze. Jeśli nie będzie woli wsparcia rządowego, to jesteśmy zdeterminowani, żeby i bez niego spróbować sobie poradzić z budową Muzeum Powstania Wielkopolskiego
Do katalogu dobrych wieści dla Wielkopolski w 2022 roku można zaliczyć zaakceptowanie przez Komisję Europejską nowego regionalnego programu operacyjnego?
– Uważam to za duży sukces. Mimo różnych obaw, związanych zarówno z obiektywnymi czynnikami, jak i tymi motywowanymi politycznie, udało się uzyskać przyzwoitą kwotę dla Wielkopolski, także dzięki wsparciu parlamentarzystów wszystkich – co podkreślam – opcji politycznych. Wspólnym sukcesem regionów objętych Funduszem Sprawiedliwej Transformacji stało się doprowadzenie do tego, że także tymi pieniędzmi będziemy samodzielnie zarządzać na poziomie województw. Choć niezależne od nas uwarunkowania zewnętrzne były dużo mniej sprzyjające niż w przypadku negocjacji poprzednich programów dla regionu, udało nam się dość szybko zakończyć rozmowy z Komisją Europejską i uzyskać bardzo dobrą ocenę tego, co przygotowaliśmy.
A czy problemy na linii polski rząd – Komisja Europejska mogą realnie zagrozić realizacji programu regionalnego?
– Trzeba jasno powiedzieć, że transfer pieniędzy unijnych do regionów odbywa się za pośrednictwem państwa. Jeśli więc kraj zostanie uznany za niespełniający podstawowych reguł praworządności i wskutek tego pozbawiony środków unijnych, do nas one też nie dotrą… Myślę jednak, że zagrożenie dla rozwoju państwa z powodu braku tych pieniędzy jest na tyle poważne, że w końcu nastąpi pewna refleksja po stronie upartych polityków Zjednoczonej Prawicy i jakaś kapitulacja w kwestiach naruszających ład konstytucyjny i trójpodział władzy. Mam nadzieję, że te problemy zostaną rozwiązane, wszelkie procedury przebiegną po naszej myśli i na wiosnę będziemy mogli ogłaszać pierwsze konkursy.
Co będzie największym wyzwaniem dla województwa na kolejne dwanaście miesięcy?
– Wskazałbym obawy o to, ile będzie kosztować realizowanie samorządowych zadań i funkcjonowanie naszych instytucji. Myślę tu choćby o największym naszym wydatku, czyli dopłacie do regionalnych przewozów kolejowych, która wzrosła w ciągu roku z 230 do 320 mln zł, a to może jeszcze nie być koniec. Nie wiemy, o ile kosztowniejsze będzie funkcjonowanie utrzymywanych przez nas instytucji kultury, czy NFZ sprosta odpowiedniemu zabezpieczeniu rosnących kosztów funkcjonowania szpitali. Decydujące znacznie ma oczywiście wzrost cen energii, obawiam się też jednak oczekiwań płacowych, które w obecnej sytuacji w pełni rozumiem, ale których spełnieniu na poziomie w pełni rekompensującym inflację województwo nie będzie w stanie sprostać. Pewną niewiadomą pozostaje też to, jak zachowa się rynek związany z inwestycjami.
Te tematy będą podejmowane podczas rozmów polskich samorządowców w naszym regionie? Pytam w kontekście tego, że Wielkopolska objęła półroczne przewodnictwo w konwentach zarówno marszałków, jak i przewodniczących sejmików.
– Myślę, że na tym forum nie zabraknie też wymienionych kwestii. Wiadomo, że regiony są politycznie podzielone, ale w tym samorządowym gronie staramy się prowadzić merytoryczny dialog, a Wielkopolska jest miejscem, gdzie ten dialog jest możliwy. Sądzę, że wypracujemy konkretne postulaty czy wnioski, które skierujemy do rządu i parlamentu.
Wracając do początku rozmowy i tego, że ubiegłoroczne życzenia pozostają aktualne… Można powiedzieć, że na 2023 rok życzy pan Wielkopolanom tego samego, tylko bardziej?
– Tak to w skrócie można ująć.
Autor: ARTUR BOIŃSKI