Wielkopolskie lata gen. Dowbora

Na zdjęciu Generał Józef Dowbor Muśnicki.

Dlaczego powstańczy dowódca do końca życia nie otrzymał żadnego polskiego odznaczenia?

Generał Józef Dowbor Muśnicki (bo tak należy pisać jego nazwisko) jest jedną z najważniejszych postaci Powstania Wielkopolskiego. Drugi z kolei naczelny dowódca Wojsk Wielkopolskich, wielce zasłużony, aż do 1919 roku nie miał nic wspólnego z tym regionem. Postać to niezwykle barwna, budząca emocje – i to już w okresie międzywojennym – nie zawsze też sprawiedliwie oceniana.

Bez porażki

Był rówieśnikiem Józefa Piłsudskiego. Urodził się przed 155 laty, 25 października 1867 roku w Garbowie w Sandomierskiem, w rodzinie ziemiańskiej. Od początku postanowił poświęcić się karierze wojskowej; po ukończeniu czterech klas gimnazjum klasycznego został przyjęty do Korpusu Kadetów im. Mikołaja I w Petersburgu, który ukończył w 1886 roku z drugą lokatą i stopniem podoficerskim. Dwa lata później, już jako absolwent Konstantynowskiej Szkoły Wojskowej w Petersburgu, w stopniu podporucznika rozpoczął służbę w 140. Zarajskim Pułku Piechoty w Kostromie, ale by kontynuować karierę wojskową, musiał przejść na kalwinizm. Kilkakrotnie awansował, a w 1902 roku ukończył Mikołajewską Akademię Sztabu Generalnego w Petersburgu. W latach 1904-1905 był uczestnikiem wojny rosyjsko-japońskiej. W 1914 roku, po wybuchu wojny światowej, już w stopniu pułkownika, był szefem sztabu 7. Dywizji Piechoty. W kolejnych latach wojny, na froncie austriackim, stopniowo awansował, był odznaczany, a w 1917 roku został dowódcą XXXVIII Korpusu Armijnego i otrzymał awans na generała lejtnanta. Nigdy nie poniósł porażki.

Wybuch rewolucji lutowej i obalenie caratu rozpoczęły służbę Muśnickiego w szeregach polskich. Generał oddał się do dyspozycji utworzonego w czerwcu 1917 roku w Piotrogrodzie Naczelnego Polskiego Komitetu Wojskowego (Naczpolu), który mianował go w ostatnich dniach lipca 1917 roku dowódcą I Korpusu Polskiego w Rosji. Stał na czele tej jednostki aż do końca jej istnienia, ocalił wielu polskich żołnierzy w czasie rewolucji bolszewickiej. Niestety, korpus został zmuszony do rozwiązania, a żołnierze formacji przenieśli się do centrum odradzającego się państwa polskiego.

Pojawienie się Muśnickiego i jego żołnierzy w Warszawie wytworzyło specyficzną sytuację. Formalnie generał Dowbor miał najwyższe kwalifikacje dowódcze spośród wyższych oficerów polskich przebywających w stolicy odradzającej się Polski. W odróżnieniu od wojskowego amatora (choć utalentowanego) Piłsudskiego i stosunkowo niewielkiego bojowym doświadczeniem Józefa Hallera, miał za sobą akademię wojskową, a w czasie wojny światowej dowodził związkiem taktycznym, który w dodatku nie poniósł porażki. Przy cechującej Muśnickiego ambicji, naturalnej u wyższego dowódcy, spór o przywództwo nad całym wojskiem był nieunikniony. Generał znał swoją wartość, umiał porównać się z innymi wyższymi rangą wojskowymi, którzy w tym czasie przebywali w centrum Polski.

Głównodowodzący

Konflikt z Józefem Piłsudskim był nieunikniony. Powstała jednak wówczas korzystna sytuacja. Wielkopolanie, rozpoczynając powstanie, byli świadomi braków kadrowych w Wojsku Wielkopolskim. Już wcześniej podejmowano rozmowy z Warszawą w sprawie przysłania do Poznania oficera wyższego stopniem i doświadczeniem, który objąłby naczelne dowództwo nad armią powstańczą. Sam pierwszy głównodowodzący major Stanisław Taczak wiedział, że prędzej czy później będzie musiał przekazać swoje stanowisko dowódcy lepiej doświadczonemu w kierowaniu większymi zgrupowaniami. Pertraktacje w Warszawie były prowadzone wokół postaci kilku oficerów, jednak wybór osoby generała Dowbora Muśnickiego był dla Piłsudskiego najkorzystniejszy. Oficer był doświadczony, znany polskim żołnierzom, a jednocześnie nadarzyła się okazja pozbycia z Warszawy niewygodnego konkurenta. Niewykluczone, że liczono na blamaż, że generał Muśnicki, jako oficer armii carskiej nie znajdzie wspólnego języka z Wielkopolanami, przyzwyczajonymi do stosunków panujących w armii niemieckiej.

Generał Józef Dowbor Muśnicki był widywany w Poznaniu, gdy przemierzał konno ulice miasta i uważnie przyglądał się spotykanym ludziom w mundurach

Na początku stycznia 1919 roku Dowbor Muśnicki został oficjalnie mianowany głównodowodzącym polskich wojsk w Wielkopolsce, a 8 stycznia 1919 roku wyjechał do Poznania, by poznać sytuację na miejscu. Trzy dni później wyraził zgodę na objęcie tej funkcji. W Warszawie potwierdził swoją decyzję, a 16 stycznia oficjalnie objął stanowisko dowódcy Polskich Sił Zbrojnych byłego Zaboru Pruskiego, co oznajmiono w rozkazie dziennym nr 11. Następnego dnia Muśnicki w rozkazie przedstawił swoiste credo swoich działań, podkreślając znaczenie porządku, dyscypliny i rezygnacji z konfliktów, które już się pojawiły w kręgu powstańczych dowódców.

W Poznaniu nowego głównodowodzącego przyjęto serdecznie, a on sam spisał się znakomicie. Doskonale dobrał sobie kadrę najbliższych współpracowników, jednakże z przewagą dawnych podkomendnych z I Korpusu Polskiego, co z czasem zaczęło rodzić nieporozumienia i konflikty – na szczęście jednak nieznajdujące odzwierciedlenia w bieżącym pełnieniu służby i utrzymywaniu dyscypliny; jednak różnice bywały, choć wyciszane i niewspominane w historiografii Powstania Wielkopolskiego.

Wielkopolanie doceniali przede wszystkim fachowość generała i konsekwentne przestrzeganie wojskowej dyscypliny – a żołnierzom z Wielkopolski takie podejście (podobne do rygorów panujących w armii niemieckiej) bardzo odpowiadało. Muśnicki szybko utworzył około stutysięczną armię regularną, opartą na poborze i zasadach podstawowej dyscypliny, znakomicie wyposażoną i wyszkoloną – ówcześnie jedną piątą wojska odradzającej się Rzeczypospolitej.

Nie było im po drodze

Inna była pozycja generała Dowbora w kontaktach z Warszawą i układach politycznych między Wielkopolską i centrum kraju. Muśnicki silną ręką trzymał swoje wojsko, ale przyzwyczajenie do dyscypliny wyraźnie powstrzymywało go od wykorzystywania Wielkopolski w rozgrywkach z Józefem Piłsudskim i Józefem Hallerem, który w kwietniu 1919 roku rozpoczął rywalizację o władzę i wojsko. Nieporozumienia i konflikty oczywiście w żadnym przypadku nie mogły wpływać na podległą armię i na osąd opinii publicznej; sytuacja wojenna wręcz wykluczała taką ewentualność. W Warszawie i w Kaliszu doszło nawet do spotkania trzech Józefów, co podkreślano propagandowo, akcentując jedność odradzającego się państwa i polskich sił zbrojnych. W październiku 1919 roku Poznań odwiedził Naczelnik Państwa; obaj panowie w najmniejszym stopniu nie dawali podstaw do zaobserwowania konfliktu czy rywalizacji. Pokazali klasę.

Przy cechującej Muśnickiego ambicji, naturalnej u wyższego dowódcy, spór o przywództwo nad całym wojskiem był nieunikniony. Generał znał swoją wartość, umiał porównać się z innymi wyższymi rangą wojskowymi, którzy w tym czasie przebywali w centrum Polski

Muśnicki był zwolennikiem rozszerzenia walk na Pomorze, starał się unikać, mimo nacisków z Warszawy, rozdrabiania swego wojska, zależało mu na zachowaniu Wojsk Wielkopolskich w całości. Kiedy w sierpniu 1919 roku doszło do połączenia Wojsk Wielkopolskich z Wojskiem Polskim, generał Dowbor stanął na czele nowo utworzonego Frontu Wielkopolskiego, przejmującego ziemie przyznane Polsce w traktacie wersalskim. Odtąd jednak skończyła się samodzielność generała. W kwietniu 1920 roku, w obliczu wojny z bolszewikami, Muśnicki odmówił przyjęcia stanowiska dowódcy 4. Armii, a w sierpniu tego roku stanowiska dowódcy Frontu Południowego. W dniu 6 października 1920 roku w stopniu generała broni został przeniesiony do rezerwy, a z dniem 31 marca 1924 roku  w stan spoczynku. Aż do końca życia nie otrzymał żadnego polskiego odznaczenia…

Generał Józef Dowbor Muśnicki był widywany w Poznaniu, gdy przemierzał konno ulice miasta i uważnie przyglądał się spotykanym ludziom w mundurach; niekiedy potem interweniował i zamieszczał reprymendy w rozkazach dziennych Dowództwa Głównego. Prywatnie zajął dwupokojowe mieszkanie przy ulicy Mylnej 14, swój gabinet służbowy miał w gmachu Dowództwa Głównego w Poznaniu.

Schyłek życia w Lusowie

Osiadł, już jako cywil i wdowiec, w majątku w Lusowie pod Poznaniem, które częściowo przemianował na Batorowo. Prowadził aktywną działalność publicystyczną. Nie ukrywał swoich zapatrywań, umiał się cenić, zwykł mawiać, że jest najlepszym generałem wśród ziemian i najlepszym ziemianinem wśród generałów. W 1936 roku opublikował książkę „Moje wspomnienia”, w której wiele wyjaśniał, ale też przedstawiał swoje poglądy na wojskowe realia odrodzonej Rzeczypospolitej. Określał siebie jako nacjonalistę i narodowca, ale nie należącego do partii politycznych, choć wyraźnie nadal był w konflikcie z J. Piłsudskim. W Lusowie był znany, popularny, utrzymywał kontakty z różnymi środowiskami, zwłaszcza z harcerzami. Należał do korporacji akademickiej „Lechia”.

Zmarł na serce 85 lat temu, 26 października 1937 roku w Batorowie, spoczywa na cmentarzu w Lusowie. Tam też jest pomnik generała i aktywnie działa Muzeum Powstańców Wielkopolskich im. Generała Józefa Dowbora Muśnickiego.

Niestety, losy dzieci generała były tragiczne. Córka Janina, lotniczka, zginęła w Katyniu. Druga córka Agnieszka została w 1940 roku rozstrzelana przez Niemców w Palmirach. Syn Gedymin, swoiste enfant terrible, wyjechał do Francji i dopiero przed trzema laty odnaleziono jego grób na cmentarzu w Tuluzie. Syn Olgierd, lotnik, zginął z własnej ręki, z powodów obyczajowych i emocjonalnych. Pamięć ich ojca jednak trwa i jest kultywowana.

Autor: MAREK REZLER

BIEŻĄCE WYDANIE

Kwiecień 2024