Co z pociągiem do Turku?
Sejmik wysłuchał głosów za i przeciw przebiegowi planowanej nowej linii kolejowej we wschodniej Wielkopolsce.
Samorządowcy i przedstawiciele mieszkańców Konina, Krzymowa i powiatu tureckiego pojawili się 18 lipca w Poznaniu na sesji sejmiku. Z ich udziałem odbyła się dyskusja dotycząca planowanej trasy kolejowej z Konina do Turku.
Okazją do debaty było głosowanie przez sejmik propozycji zmian w dokumentach finansowych województwa. Jedna z nich dotyczyła zapisania w wieloletniej prognozie finansowej regionu środków na wkład własny województwa do zgłoszonych w ramach programu „Kolej+” projektów wspomnianej budowy linii kolejowej oraz rewitalizacji trasy Czarnków – Rogoźno – Wągrowiec.
Przypomnijmy, że do dofinansowania w tym rządowym programie zakwalifikowano wszystkie pięć projektów zgłoszonych przez województwo wielkopolskie. Oprócz wymienionych wyżej są to rewitalizacje odcinków Czempiń – Śrem, Międzychód – Szamotuły i Gostyń – Kąkolewo (samorządowy wkład na ich realizację sejmik zapisał w WPF już w czerwcu).
Największe emocje wywołują plany położenia nowych torów na wschodzie regionu. Koszt tej inwestycji wstępnie szacuje się na 660 mln zł, ale w rzeczywistości potrzebna na nią kwota może okazać się jeszcze większa.
Kontrowersje wzbudza też wybrany wstępnie wariant przebiegu tej linii (tzw. W9 przez Tuliszków – droższy od konkurencyjnego przez Władysławów, biegnący przez bardziej zurbanizowane obszary, ale przez to o większym potencjale przyszłych pasażerów). Na lipcowej sesji przeciwko takiej lokalizacji torów wypowiadali się prezydent Konina Piotr Korytkowski, wójt Krzymowa Danuta Mazur, przedstawiciele mieszkańców Konina. Wskazywali m.in. na kwestie ekonomiczne, środowiskowe oraz kolizje infrastrukturalne, apelując do radnych o wstrzymanie się z zapisywaniem środków w WPF.
– Taki przebieg będzie bardzo ingerował w tkankę urbanistyczną naszego miasta, w osiedla domów jednorodzinnych, ale też w obszar chronionego krajobrazu w pradolinie Warty – mówił Piotr Korytkowski.
– Przemyślmy, czy stać nas na tak drogą inwestycję, czy warto ją podejmować tylko dlatego, że otrzymamy tabliczkę z napisem „600 milionów” – apelowała Danuta Mazur.
Przeciwne zdanie, nawołując do szybkiej realizacji projektu, zaprezentowali przedstawiciele starostwa z Turku i jednego z konińskich stowarzyszeń.
– W interesie ogółu mieszkańców jest wybór trasy o większym potencjale, przez bardziej zurbanizowane tereny – mówił Michał Jarek, rzecznik starosty tureckiego. – Wywoływanie teraz dyskusji nad przebiegiem linii może sprawić, że ona w ogóle nie powstanie.
– Dla mnie najważniejsze jest spojrzenie na tę inwestycję z poziomu strategicznego i ekonomicznego. Nie wyobrażam sobie, że zbudujemy odcinek linii kolejowej, na którym będą jeździły dwa pociągi dziennie, wożąc kilka osób. To byłby przejaw braku odpowiedzialności władz publicznych – podsumował sejmikową dyskusję marszałek Marek Woźniak. – Z drugiej strony nie wykluczam, że powstanie tego połączenia może stać się elementem pobudzającym rozwój Turku. Zresztą brak infrastruktury kolejowej na tym obszarze już wcześniej został przez nas zauważony i zapisany w dokumentach strategicznych.
Marszałek, choć przyznał, że ma różnego rodzaju (polityczne, ekonomiczne, formalnoprawne) wątpliwości dotyczące budowy linii do Turku, zaapelował o przyjęcie zmian w WPF (co sejmik finalnie uczynił), by można było dalej rozmawiać o pomyśle z PKP PLK, która to spółka ma ostatecznie zaprojektować i wybudować nową trasę.
– Deklarujemy w ten sposób wolę dalszego procedowania projektu, rozumiejąc, że jest on ważny dla wschodniej Wielkopolski. On jednak nie może być przeprowadzony siłowo, wbrew woli mieszkańców – zaznaczył Marek Woźniak. A występujących na sesji gości ze wschodu regionu zapewniał: – Nie traktujcie państwo tego dzisiejszego głosowania jako przesądzenia przebiegu tej linii, a nawet przesądzenia w ogóle jej budowy. ABO