Królewskie wizyty w Poznaniu
Którzy monarchowie i w jakim celu przyjeżdżali do – nomen omen – królewskiego miasta nad Wartą?
Od kilkunastu lat stolica Wielkopolski, oprócz Zamku Cesarskiego przy ul. Święty Marcin, ma jeszcze jeden taki obiekt architektoniczny. W świadomości mieszkańców zaczyna utrwalać się wiedza o tym, że Poznań był nie tylko miastem cesarskim, ale też królewskim, co zaakcentowano w budowie reprezentacyjnych, majestatycznych budowli. Aż wierzyć się nie chce, że (jak wieść niesie) jeszcze jakiś czas temu, gdy po konferencji polsko-niemieckiej umówiono się „pod zamkiem”, Niemcy poszli na Górę Przemysła, Polacy zaś... na Święty Marcin.
Reprezentacyjna budowla ma podkreślać także prestiż i charakter miasta. Poznań, miasto założone w 1253 roku, niemal od samego początku było własnością panującego, co utrwaliła koronacja Przemysła II (1295). Status miasta królewskiego Poznań zachował aż do stycznia 1793 roku, do postanowień drugiego rozbioru Polski. Każdy kolejny władca powiększającego się państwa, przybywający do stolicy Wielkopolski, po prostu był u siebie, a jego reprezentantem był generał, czyli starosta generalny. Warto podkreślić, że urząd starosty generalnego wielkopolskiego miał znaczenie w kraju i utrzymał się do końca I Rzeczypospolitej.
Niekoniecznie stolica
Miasto królewskie nie było równoznaczne ze stolicą państwa. W średniowieczu stolica była tam, gdzie aktualnie przebywał monarcha, choć bywały grody i zamki, przeznaczone dla władcy i jego dworu w razie trudnych warunków klimatycznych czy zagrożenia wojennego. Z czasem o częstości pobytu władcy w danym mieście decydowało też położenie. Poznań, miasto na szlaku łączącym ważne kierunki południowe w środku Europy z północnymi, a przy tym niezbyt odległe od centrum państwa, doskonale nadawał się do częstszego tu zaglądania. Zdarzały się też sytuacje wyjątkowe, polityczne i rodzinne, uzasadniające wizytę królewską.
Podkreślmy, że jednak nie zawsze siedzibą monarchy był zamek na Górze Przemysła. Warunki panujące w tym głównym, ale dość ciasnym zamku, były dość spartańskie – mimo okolicznościowej zmiany wystroju. Mężczyźni na ogół nie mieli z tym problemu, ale czasami korzystano też z gościny w pałacu biskupim na Ostrowie Tumskim albo domu któregoś ze znaczniejszych mieszczan.
Po drodze z Ottonem
W 1000 roku, w drodze do Gniezna, w poznańskim grodzie przebywali cesarz Otto III i książę Bolesław Chrobry. Następne wizyty odbywały się już w nowo założonym mieście. Przemysł II bywał tu aż do śmierci w 1296 roku. Nierzadko do Poznania zajeżdżał Władysław Łokietek.
W latach 1335, 1341, 1343, 1350 i 1370 do miasta nad Wartą zaglądał jego syn, król Kazimierz Wielki; w 1343 roku odbyły się tu uroczyste zaślubiny i huczne wesele córki Kazimierza Elżbiety z księciem szczecińskim Bogusławem.
Wyjątkowo Poznań upodobał sobie Władysław Jagiełło. Był tu w latach 1386, 1399, 1400, 1402, 1409, 1413, 1414, 1418 i 1423. Troszczył się o miasto, wydawał przywileje, był też bohaterem wielu anegdot związanych z Poznaniem. W 1399 roku powstała legenda o hostiach jakoby sprofanowanych przez Żydów, co dało podstawę do ufundowania kościoła Świętego Ducha. W 1402 roku w stolicy Wielkopolski król miał zapalić w kościele świece przed wizerunkami Chrystusa i diabła, stwierdzając: „Służ Bogu, a diabła nie gniewaj”. W czasie ostatniej wizyty Jagiełły w drodze między Poznaniem i Środą w orszak królewski uderzył piorun, który spowodował znaczne straty wśród dworzan i koni. Wydarzenie to zinterpretowano jako zły znak, ale monarcha zmarł dopiero w 1434 roku, w Gródku Jagiellońskim.
Krzyżacki hołd, szwedzki potop
W latach 1447, 1450, 1452, 1461, 1462, 1465 i 1469 przyjeżdżał do Poznania Kazimierz Jagiellończyk. Te wizyty wiązały się niekiedy ze zdobywaniem wielkich łupów (1447) ze strony orszaku królewskiego. Nie wpłynęło to jednak w 1450 roku na decyzję poznańskiej kapituły katedralnej, by pożyczyć monarsze 200 czerwonych złotych.
Bardzo ważny dla Poznania był pobyt króla Jana Olbrachta w maju 1493 roku, gdy w zamku poznańskim hołd lenny złożył wielki mistrz krzyżacki Hans von Tieffen. W listopadzie król ponownie uroczyście wjechał do miasta.
Jak wieść niesie, jeszcze jakiś czas temu, gdy po konferencji polsko-niemieckiej umówiono się „pod zamkiem”, Niemcy poszli na Górę Przemysła, Polacy zaś... na Święty Marcin
Rodzinny charakter miał z kolei pobyt w Poznaniu króla Zygmunta I wiosną 1513 roku. W tym czasie w gościnnych progach pałacu biskupiego królowa Barbara Zapolya urodziła córeczkę Jadwigę – przyszłą żonę Joachima, margrabiego brandenburskiego.
Następne wizyty monarchów w Poznaniu miały różny charakter. W lutym 1574 roku uroczyście był tu witany król Henryk Walezy, a w latach 1593 i 1623 – Zygmunt III Waza, z żoną Konstancją oraz córką Anną i synem Władysławem.
„Potop” szwedzki z lat 1655-1660 nie najlepiej zapisał się w dziejach Poznania – miasta, które już nigdy nie wróciło do dawnej świetności. W listopadzie 1657 roku do zniszczonego grodu przybył król Jan Kazimierz, ale szybko przeniósł się do Boguniewa pod Rogoźnem. W grudniu przybył jeszcze raz, ale i wtedy nie był zachwycony pobytem w klasztorze benedyktynek.
Pijany monarcha
W burzliwych czasach saskich królowie też przybywali do Poznania. W latach 1715 i 1732 przyjeżdżał tu August II. Mieszkał wtedy w kamienicy burmistrza Pleśniewicza. Przypuszczalnie drugiego pobytu dotyczy anegdota o królu, który wspólnie z monarchą Szwecji Karolem XII w kamieniczce nr 50 nadużył trunków (co mu się często zdarzało), pomylił drzwi z oknem i wypadł na zewnątrz – na szczęście na daszek nad wejściem, który zamortyzował upadek. Według innej wersji opowieści ta przygoda zdarzyła się szwedzkiemu monarsze…
W czerwcu 1754 i lutym 1762 roku w Poznaniu przejazdem bawił August III Wettyn. A potem nastały rządy Stanisława Augusta Poniatowskiego, który wprawdzie w Poznaniu nie był, ale wielce się zasłużył działalnością Komisji Dobrego Porządku i został upamiętniony pomnikiem w Ratuszu.
Fetowany Napoleon
Czasy zaborów nie przeszkodziły wizytom koronowanych głów w Poznaniu. W październiku 1793 roku gościł tu król Fryderyk Wilhelm II, który zamieszkał w Pałacu Górowskich (Działyńskich) przy Starym Rynku. W 1805 roku przejazdem był tu cesarz Rosji Aleksander I.
Kilkakrotnie gościł w Poznaniu cesarz Napoleon I. Najpierw przybył 27 listopada 1806 roku, zaraz po zwycięskim powstaniu polskim. Uroczyście, wręcz entuzjastycznie witany, zamieszkał w budynku dawnego Kolegium Jezuickiego, a mieszkańcy złożyli się na godne wyposażenie tymczasowej siedziby odrodziciela (jak oczekiwano) Polski. Był to moment największego poznańskiego triumfu Napoleona; twierdzono, że przez dwa kolejne tygodnie Poznań stał się stolicą polityki europejskiej. Potem Cesarz Francuzów był w Poznaniu przy różnych okazjach; w lipcu 1807 roku, a w 1812 roku od 30 maja do 6 czerwca. Znacznie skromniejszy był jego ostatni pobyt w stolicy Wielkopolski – incognito, 15 grudnia, w powrotnej drodze do Francji zamieszkał i przenocował w Hotelu Saskim przy ulicy Wrocławskiej. Napis na tablicy zamieszczonej na tym budynku, upamiętniającej to wydarzenie, że cesarz Francuzów mieszkał tam w 1806 roku, jest nieścisły.
W listopadzie 1807 roku gościł w Poznaniu Fryderyk August, król saski, wielki książę warszawski.
Zamek dla cesarza
Okres istnienia Wielkiego Księstwa Poznańskiego i Prowincji Poznańskiej był czasem wielu wizyt pruskich monarchów w stolicy prowincji; w maju 1818 roku był tutaj król Fryderyk Wilhelm III, a w czerwcu 1842 roku – Fryderyk Wilhelm IV. Zaglądali tu również członkowie rodziny królewskiej (od 1791 roku cesarskiej). W 1888 roku gościła w Poznaniu cesarzowa Wiktoria (małżonka Fryderyka III), zainteresowana losem mieszkańców Poznania, dotkniętych klęską powodzi.
Cesarz niezbyt często przebywał w swojej rezydencji, za to interesował się wojskiem, zaglądał do obozu ćwiczeń w Biedrusku.
I wreszcie ostatni cesarz Niemiec, Wilhelm II bywał w Poznaniu, a w 1910 roku, z chwilą zakończenia budowy zamku przy ul. Święty Marcin, Poznań stał się miastem rezydencjonalnym. Cesarz niezbyt często przebywał w swojej rezydencji, za to interesował się wojskiem, zaglądał do obozu ćwiczeń w Biedrusku.
Z okresu zaborów zapamiętano skandal, do którego doszło we wrześniu 1843 roku, gdy przez Poznań przejeżdżał cesarz Rosji Mikołaj I. W wyniku wypadku wypaliła strzelba kozaka eskortującego powóz, co dało podstawę do oskarżenia o zamach na monarchę. Doszło do awantury, w wyniku której wydalono z zaboru pruskiego wszystkich rosyjskich emigrantów – na czym Poznaniowi zależało.
W okresie międzywojennym, w czerwcu 1937 roku Poznań gościł króla Rumunii Karola II, który został uroczyście powitany i uhonorowany na poligonie w Biedrusku.
Okres po II wojnie światowej to już zupełnie inne realia, inne czasy. Inaczej też witano koronowane głowy. Takie jest prawo upływu czasu i zmiany pokoleń.
Autor: MAREK REZLER